Tegoroczny wyjazd do Limanowej o mało nie doszedłby do skutku. Kilkadziesiąt kilometrów za Rzeszowem koło pasowe napędzające alternator powiedziało: więcej nie kręcę... i bez świeżego prądu wróciliśmy do domu. Na szczęście Rudolf nie potrzebuje dużej ilości elektryczności i dojechaliśmy na tym co było w akumulatorze.
Po powrocie przepakowanie do innego auta ruszyliśmy po raz drugi na wyścig. Tym razem bez kłopotów, ale kilka rzeczy zapomniałem przepakować :D i trzeba było improwizować.
Nocleg na "widowni nr 3", świt nad przełęczą piękny :) do czasu... gdy kilku inteligentów pod namiotem PZMotu (fatum jakieś czy co?) o godzinie 6 rozstawiło nagłośnienie i zaczęli testować łączność z serwisem gdzie była główna scena. No żesz k&^%a ich mać nie można było robić tego na ściszonych głośnikach tylko nakurwiać tak, że wszystkich popostawiali na nogi??? Panowie te namioty i auta nie stały puste... Na szczęście los ich pokarał i nie udało im rozstawić. Całe szczęście, bo sądząc po opiniach internautów sceniczny spiker-wodzirej opowiadał straszne głupoty.
Na tym nie koniec przygód pozawyścigowych. W niedzielę koło południa odnalazł się właściciel łąki na której była wyznaczona widownia, zażądał pieniędzy za wjazd. Nie miał czytnika kart, ani kasy fiskalnej tylko dziecko na ręku, więc odszedł z niczym odgrażając się, że w przyszłym roku nikt nie wjedzie. Zastanawiające, na wspomnienie o organizatorze wielce się zdziwił i stwierdził, że nikt u niego nie był i on by się nie zgodził. Dziwne, bo działka obok była pięknie otaśmowana i z wjazdem zabitym dechami - tam było widać, że właściciel na nic się nie zgodził. Pytam się ja Organizatora: nikt u chłopa nie był? Czy "pan właściciel" szukał frajerów i dodatkową kasę? Ot taka rozrywka na niedzielę..
Na sam przebieg wyścigu dużo narzekań, a to niestety trzeba się przygotować psychicznie na długie przerwy pomiędzy przejazdami oraz jak ktoś się wysypie. Takie są wyścigi, choć można co nieco usprawnić, usunąć kilku Panów "betonów", wiecznych działaczy.
środa, 27 czerwca 2012
środa, 20 czerwca 2012
Dynóvwka 3
Trzecia edycja zlotu miłośników samochodów spod wspólnego znaku VAG... w sumie to spod znaku VW gdyż dominacja tych znaczków na autach była widoczna. Z roku na rok przyjeżdża coraz więcej osób, impreza robi się coraz popularniejsza. Jednak na widok trzech samochodów z Gdańska byłem wielce zdziwiony. Zlot dwudniowy, pogoda wspaniała, tłumy ludzi w sobotę jak i w niedzielę, plac pełny aut raz lepszych, raz gorszych, ale na pewno w porównaniu z rokiem poprzednim ilość typowych wiejskich tuningów spadła drastycznie. To dobrze.
W tym roku zostałem poproszony o przygotowanie fotoreportażu z tego zlotu, także moja galeria będzie tą jedyną "oficjalną". Mam nadzieje, że wywiązałem się z zadania.
W tym roku zostałem poproszony o przygotowanie fotoreportażu z tego zlotu, także moja galeria będzie tą jedyną "oficjalną". Mam nadzieje, że wywiązałem się z zadania.
niedziela, 10 czerwca 2012
Audi A3
Bardzo szybka sesja zdjęciowa srebrnej A trójki. Jak widać przepis: gwint i felga sprawdza się w każdym przypadku.
Subskrybuj:
Posty (Atom)