Byłem na próbie w Osieku Jasielskim i na placu Trans-Wiertu. Na odcinkach spokojnie, każdy jechał swoje, walczył ze sobą, z czasem i z krawężnikami, które w kilku przypadkach zaatakowały felgi zawodników. Z perspektywy widza jakoś nic więcej się nie działo. Natomiast ucieszył fakt ilości zawodników jak za dawnych czasów eliminacji MOR.
Jeszcze odnośnie prób. Nie wiem jak było na innych ale na tych dwóch gdzie byłem coś takiego jak zabezpieczenie próby praktycznie nie istniało. Co z tego, że w Osieku postawili jakiegoś chłopaczka w pomarańczowej kamizelce, jak dla niego najważniejsze to było pogadać z kumplami. Co z tego, że sponsorem była firma ochroniarska, jak żaden ochroniarz nie był przeszkolony, ba chociaż poinformowany co ma robić i jak reagować na zagrożenie, skoro sędzia sam musiał Chyba organizator uwierzył w magiczną moc taśmy zabezpieczającej. Oby ta moc działała jak najdłużej :)
SLAJDY:
GALERIA:
KJS Jasło 2010 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz